Stoję po stronie pierwowzoru Mellville'a zdecydowanie.
w killerze raził wątek melodramatyczny i nieprawdopodobne strzelaniny nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.Nie przepadam za takim kinem akcji.
Ale Killer jest baaardzo daleko od samuraia .Znacznie bliżej Samuraia jest już Ghost Dog.
Trudno też to tak przez pryzmat Samuraia postrzegac bo samurai był o czymś ...a Killer jest głównie o napierdalaniu.To po prostu efekciarskie kino z doklejonym tam jakimś na siłę wątkiem.Nie wylewał bym tak od razu dziecka z kąpielą.W swojej klasie to bardzo dobry film.
Ja tam Killera lubię.Jak się dorobie sprzętu do blu ryj to po czasie apokalipsy i filmach Leone kupię odrazu kolekcje Hong Kongskich filmow Woo.
Spróbuj jeszcze Bulet in the Head które Woo nazywa swoim ''czasem apokalipsy'' właśnie...jedyny jego film ktory u mnie 10 dostal.
A potem o nim lepiej zapomnij;P.
wyszły już jego filmy na blu ray ????nawet jeśli tak, to w Polsce będą za 10 lat ;)
Czytałam, że filmem który zainspirował Woo do nakręcenia Kilera jest Narazu mono z 1964 , polecam , swietny film
''wyszły już jego filmy na blu ray ?''
A ni wiem... ale to kwestia czasu.
''Polsce będą za 10 lat ''
Od tego jest net...a zagraniczne wydania już dośc często maja odrazu polskie suby .więc nie trza jakos czekac zeby ktos w dystrybucje to u nas wziął.Ale ja bym z eng subami i tak dał radę.
Woo zrobił ze zwykłych strzelanin coś na wzór wręcz poezji. Dzięki efektowi slow-motion wszystko wygląda jak balet. Nie będę się sprzeczał, że to było realistyczne, bo nie było z pewnością. Ale jak dla mnie Woo zrobił ze zwykłej rozwałki prawdziwą sztukę, dokładnie tak, jak kiedyś robił to Sam Peckinpah.
I nie zgodzę się, że to film o niczym, z doklejonym tylko na siłę wątkiem o przyjaźni. Polecam "Dziką bandę" czy "Pata Garretta i Billy'ego Kida", szczególnie w przypadku tego pierwszego ciężko nie zauważyć podobnych wątków. Myślę, że nie chodziło o zrobienie rozwałki z jakiś tam tandetnym morałem, ale o zrobienie rozwałki jako filmu o prawdziwej przyjaźni i honorze (mam nadzieję, że rozumiecie różnicę). Według mnie "The Killer" to prawdziwy hymn ku chwale tych wartości, wypełniony nostalgią i przemijaniem. Zresztą tak to właśnie odczytałem: "Kiedyś zostaną ci już tylko wspomnienia, więc miej kogoś, kogo mógłbyś wspominać". Wątek miłosny z Jenny jest moim zdaniem genialny, bo autentycznie poruszający i głęboki. A ostatnia scena Jenny z Jeffreyem to już arcydzieło.
Najlepszy obok "Dzikiej bandy" męski film o lojalności i przyjaźni.
Oczywiście nie wiem, jak ma się do tego wszystkiego "Samuraj" Melville'a, bo nie oglądałem;)
"Polecam "Dziką bandę" czy "Pata Garretta i Billy'ego Kida", "
Normalnie nigdy byśmy bez ciebie nie znaleźli.
Nie mniej Killer jest filmem płytkim na tym poziomie i nawet jeśli chodziło o coś więcej to przysłoniło to efekciarstwo(ale i tak to znakomity film).
"Exiled" Johnniego To widziałeś? Jeśli nie to zobacz koniecznie. http://www.filmweb.pl/film/Wygnani-2006-371264
No wiesz, niektórzy nie potrafią znaleźć bez podpowiedzi "Casablanci", a nie wiem, z kim mogę mieć do czynienia. Co do Johnniego To, to w ogóle chciałem się zainteresować jego twórczością, z "Wygnanymi" i "Wyborem mafii" na czele.