Czy ktokolwiek łudził się, że Jiu-Jitsu będzie można potraktować jakkolwiek serio? Teoretycznie to adaptacja jakiegoś komiksu, ale nie oszukujmy się, to bardzo tania podróbka Predatora przywodząca na myśl Robowar z Rebem Brownem (ale też Mortal Kombat, ale z kosmicznymi motywami). Nawet Nicolas Cage wydaje się wiedzieć, w jakim gniocie występuje, więc po prostu bawi się na planie machając kataną i rzucając przy tym absurdalne komentarze. Takie podejście wydaje się najbardziej zdrowe w przypadku Jiu-Jitsu - poluzujcie gadki, nie miejcie żadnych złudzeń i po prostu śmiejcie się z tej cudownej komedii. Polecam zajrzeć poniżej, gdzie trochę więcej piszę o moich przemyśleniach z tym filmopodobnym tworem:
https://www.facebook.com/120335712703188/posts/484435632959859/